GMO

Tekst opublikowany został w dwutygodniku "Środowisko" nr 4/2012

O GMO U PREZYDENTA

Aldona Zyśk

W ramach Forum Debaty Publicznej odbyła się w Pałacu Prezydenckim dyskusja „Organizmy zmodyfikowane genetycznie. Konieczność czy wybór? Szansa czy zagrożenie?”. Wprowadzanie do rolnictwa i środowiska naturalnego organizmów genetycznie zmodyfikowanych (GMO) to problem wywołujący wiele kontrowersji. Z jednej strony mamy bowiem obawy związane z trudnymi do przewidzenia skutkami uwolnienia do środowiska genetycznie zmodyfikowanych roślin. Z drugiej strony, takie uprawy w świecie są faktem i zajmują około 10% powierzchni użytków rolnych. Kilka odmian zmodyfikowanych genetycznie roślin już dziś jest dopuszczonych do uprawiania w Unii Europejskiej. Tych faktów nie możemy ignorować. Żyjemy w zglobalizowanym świecie, jesteśmy członkiem Unii Europejskiej.

Warto spokojnie rozmawiać

Zdaniem prezydenta Bronisława Komorowskiego problemy związane z organizmami zmodyfikowanymi genetycznie należy uregulować całościowo, w jednej ustawie. 
– Zachęcam rząd, aby podjął wyzwanie – na pewno trudne – debaty po to, aby można było całościowo uregulować kwestie związane z GMO w jednej ustawie, a nie ryzykować umieszczania cząstkowych zapisów w różnych ustawach, bo to niekoniecznie będzie tworzyło logiczną i odpowiedzialną całość systemu prawnego, a na pewno może być źródłem dalej idących wątpliwości – powiedział prezydent Bronisław Komorowski. 
Prezydent podkreślił, że na temat GMO warto spokojnie rozmawiać, aby się wzajemnie przekonać. Chociaż jest to dyskusja trudna i obciążona emocjami. – Ważne jest, aby poprzez rozmowę wyjaśniać wątpliwości, rozwiewać obawy, a także próbować odejść od zideologizowania problemu genetycznie modyfikowanej żywności, pasz i innych towarów, ale ocenić je z punktu widzenia rzeczywistych zagrożeń, rzeczywistych nadziei i szans dla wielu obszarów polskiego życia gospodarczego – powiedział Bronisław Komorowski. 
Przystępując do Unii Europejskiej zobowiązaliśmy się do przestrzegania wspólnotowego prawa. Prawo to, zdaniem ekspertów Kancelarii Prezydenta, daje pewne możliwości wprowadzenia ograniczeń dotyczących GMO, z których dotychczas nie skorzystaliśmy. Art. 26a dyrektywy 2001/18/WE pozwala na podjęcie przez państwa członkowskie właściwych środków mających na celu zapobieżenie niezamierzonemu występowaniu GMO, dotyczy też współistnienia upraw konwencjonalnych i GM. Niektóre państwa skutecznie ograniczyły stosowanie GMO na swoim terytorium w oparciu właśnie o tę klauzulę. 
Dlatego też – pamiętając, że jesteśmy członkiem UE i obowiązuje nas prawo wspólnotowe – powinniśmy całościowo uregulować kwestię upraw roślin modyfikowanych genetycznie w Polsce i podjąć, biorąc pod uwagę ekonomiczne, społeczne, środowiskowe i kulturowe konsekwencje, decyzję czy chcemy być krajem wolnym od GMO, czy też dopuszczającym takie uprawy. 

Biotechnologia istotnym czynnikiem rozwojowym naszego rolnictwa?

Prof. dr hab. Ewa Zimnoch-Guzowska z Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin przypomniała, że biotechnologia obejmuje obszary biotechnologii medycznej, przemysłowej, rolniczej (włączając w nią bioenergetykę) i środowiskowej. Kontrowersje wzbudza obszar biotechnologii „zielonej” dotyczący roślin modyfikowanych genetycznie (GM). 

– Od 1994 roku, gdy na rynku pojawił się pierwszy produkt roślinny GM, pomidor Flavr-Savr, minęło zaledwie 18 lat. W tym czasie uprawy GM osiągnęły globalną powierzchnię ponad 148 milionów ha. Dystrybucja tych upraw na świecie jest nierównomierna, a przodują w nich USA, Kanada, Argentyna, Brazylia, Indie, Chiny. Rośliny GM oraz produkty GM są codziennością i stają się istotnym elementem w produkcji rolniczej i przemysłowej w tych krajach. Jednak dynamicznie rozwijająca się produkcja roślin GM wykazuje brak zbalansowania – dotyczy kilku gatunków roślin rolniczych, takich jak soja, bawełna, kukurydza, rzepak, w których poprawiono genetycznie zaledwie kilka cech, głównie: tolerancję na herbicydy i odporność na owady. To nie są cechy ważne dla konsumenta. Są ważne dla rolnika, ponieważ pozwalają mu na uzyskanie wyższych plonów, a więc większego zysku. Długofalowo prowadzi to do obniżenia cen produktów GM na rynkach. Dopiero wtedy pośrednio odczuwa to konsument – powiedziała prof. Ewa Zimnoch-Guzowska.
Prof. Ewa Zimnoch-Guzowska przypomniała, że Polska, podobnie jak reszta krajów Unii Europejskiej, ma śladowe doświadczenie z rolniczą produkcją z udziałem upraw GM. Obecnie w rejestrze unijnym odmian GM dopuszczonych do uprawy są kukurydza MON810 z genem Bt, który zapewnia odporność na omacnicę prosowiankę oraz ziemniak Amflora o skrobi bezamylozowej, przeznaczonej dla przemysłu papierniczego. W krajach Unii jest w uprawie ogółem ok. 82 tys. ha kukurydzy GM, z czego większość w Hiszpanii oraz ok 250 ha ziemniaka GM, głównie w Szwecji i Czechach. 
Polska jest rynkiem, na którym produkty pochodzące od GMO są obecne w całej gamie leków, dodatkach do żywności, produktach tekstylnych, paszach. Na polski rynek, na potrzeby paszowe, trafia ok. 2 mln ton importowanej wysokobiałkowej śruty uzyskanej ze zmodyfikowanej genetycznie soi, która jest wykorzystywana do wyprodukowania ok. 5 mln ton mieszanek paszowych. 
– W 2011 roku w Polsce było w uprawie, szacunkowo, ok. 3 tys. ha kukurydzy MON810, której nasiona rolnicy sprowadzają z innych krajów Unii. Mają do tego prawo, wynikające z naszego członkostwa w Unii, ponieważ odmiana jest zarejestrowana w UE, a nasze prawo dopuszcza odmiany unijne do uprawy. Natomiast nie można nasion odmiany MON810 wprowadzać do krajowego obrotu nasiennego – powiedziała Ewa Zimnoch-Guzowska.
Zdaniem prelegentki zwiększenie konkurencyjności sektora rolno-spożywczego oraz zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego i energetycznego w kraju wymaga zarówno efektywnego wykorzystania innowacyjnych badań na rzecz rozwoju rolniczej przestrzeni produkcyjnej, jak i ochrony zasobów przyrodniczych i krajobrazowych. Akceptując i wdrażając osiągnięcia technologii GM w produkcję rolniczą, powinniśmy opracować w skali kraju program koegzystencji różnych systemów produkcji, w których prowadzone są uprawy konwencjonalne, uprawy GM czy uprawy ekologiczne. 
Biotechnologia może być istotnym czynnikiem rozwojowym naszego rolnictwa i przemysłu rolno-spożywczego. Genetycznie modyfikowane odmiany roślin uprawnych są wszechstronnie badane pod kątem ich toksyczności, alergenności i innych oddziaływań środowiskowych, przechodząc ponadto rutynowe badania rejestrowe jak odmiany konwencjonalne. 

Zagrożenia dla bioróżnorodności

Ze zdaniem prof. Zimnoch nie zgadzali się prof. dr hab. Ludwik Tomiałojć z Muzeum Przyrodniczego Uniwersytetu Wrocławskiego i prof. dr hab. Zbigniew Mirek z Instytutu Botaniki PAN w Krakowie. Przedstawili możliwe zagrożenia dla różnorodności biologicznej Polski związane z wprowadzaniem organizmów modyfikowanych genetycznie. 
– Ze względu na ogromne zróżnicowanie świata żywej przyrody oraz ciągłość powiązań w jego obrębie, uwalnianie roślin wyposażonych w niespotykane w stanie naturalnym kombinacje cech może generować wielorakie zagrożenia dla środowiska, których konsekwencje są trudne lub niemożliwe jeszcze do przewidzenia. Dlatego decyzje o uwolnieniu do środowiska GMO powinny być poprzedzane długimi seriami multidyscyplinarnych badań prowadzonych przez grupy niezależnych naukowców – powiedział prof. Mirek. 
Zdaniem prof. Zbigniewa Mirka różnorodność biologiczna jest jedną z największych wartości, które Polska wniosła wstępując do Unii Europejskiej. Wstępująca do UE Polska szczyciła się w 2004 r. posiadaniem znacznego agronomicznego dziedzictwa genetycznego, jakim jest bogactwo lokalnych odmian roślin uprawnych i hodowlanych ras zwierząt, których zróżnicowanie genetyczne w zachodniej części Europy już przed rokiem 1980 zostało zubożone o połowę. 
Wśród zagrożeń dla różnorodności rodzimych odmian i ras w rolnictwie prof. Mirek wymienił m.in. krzyżowanie się odmian tradycyjnych i zmodyfikowanych – na nieograniczoną skalę dochodzi do krzyżowania między roślinami transgenicznymi a uprawami tradycyjnymi tego samego gatunku. Istnieje też groźba wyparcia rodzimych odmian hodowlanych. Nic nie powstrzyma zanieczyszczania transgenami upraw tradycyjnych i ekologicznych. Istnieje też niebezpieczeństwo mikroewolucyjnego uodparniania się szkodników. Na sześciu kontynentach stwierdzono już pojawienie się odporności u owadów na trujące białko wytwarzane przez transgen Bt, raz wprowadzona do środowiska owa toksyczność, może wyniszczyć w uprawach i w przyrodzie część gatunków pożytecznych dla człowieka lub gospodarczo neutralnych, ale istotnych dla funkcjonowania ekosystemów. Zmiany te będą nieodwracalne. 
Obok zagrożeń dla bioróżnorodności rolniczej, prof. Zbigniew Mirek wskazywał też na zagrożenia dla dzikiej przyrody. Zdaniem naukowca efektem stosowania GMO w rolnictwie będzie nadmierne nasilenie monokulturyzacji krajobrazu. Obecny polski krajobraz rolniczy jest ostoją dla licznych glonów, porostów, mszaków i innych roślin, a także zwierząt, które gwałtownie zanikną przy wielkoobszarowych, monokulturowych uprawach. Istnieje też realne niebezpieczeństwo stworzenia ekspansywnych „superchwastów”. Problem odpornych na herbicydy superchwastów jest już poważny dla ekonomii w obu Amerykach. Zagrożenia dla dzikich zwierząt, w tym owadów zapylających rośliny stanowią rośliny z genem Bt. Wytwarzają one białka, które w alkalicznym środowisku przewodu pokarmowego wielu owadów są truciznami niszczącymi także formy pożyteczne dla roślin oraz ważne dla ekosystemu. Kolejnym zagrożeniem dla dzikiej przyrody są spłukane do cieków wodnych części roślin i pyłki zawierające toksyny Bt. Są one niebezpieczne dla owadów bytujących w zbiornikach wodnych, np. chruścików, które są z kolei pożywieniem ryb i innych zwierząt, nawet tych żyjących w dużej odległości od upraw GMO. 
– GMO stanowi zagrożenie dla całych dzikich ekosystemów. Raz uwolnionego do środowiska GMO nie da się powstrzymać, przenikanie transgenów do roślin i innych organizmów w dzikiej przyrodzie jest kwestią czasu. Nie ma sposobu na zabezpieczenie „czystości genetycznej” gatunków dziko rosnących, jeśli są spokrewnione z gatunkami zmodyfikowanymi. Tkanki zmodyfikowanych roślin dzikich zjadane przez różne bezkręgowce mogą powodować zmiany w składzie całych zespołów zwierzęcych w wyniku skomplikowanych łańcuchów pokarmowych – dodał prof. Mirek.
Prof. dr hab. Ludwik Tomiałojć, członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody podkreślał, że rolnictwo drobnotowarowe, konwencjonalne lub ekologiczne, nie tylko produkuje lepszej jakości żywność, ale daje przeludnionemu światu to, co najpotrzebniejsze – miejsca pracy.
– Rolnictwo przemysłowe niszczy też różnorodność genetyczną hodowanych zwierząt i roślin, czyniąc je bardzo podatnym na ataki chorób i szkodników oraz na zmiany klimatu. Ekolodzy i leśnicy od pół wieku wiedzą, jaką cenę zapłaciły lasy europejskie za ich monokulturyzację i ujednolicenie genetyczne wg modelu dawnego leśnictwa niemieckiego – powiedział prof. Tomiałojć.

Czy jest możliwa koegzystencja?

Dr Sławomir Sowa z Laboratorium Kontroli Genetycznie Modyfikowanych Organizmów przypomniał, że podstawowym celem opracowania zasad koegzystencji czyli współistnienia różnych typów upraw i produktów, jest zapewnienie rolnikom praktycznej możliwość wyboru pomiędzy uprawami tradycyjnymi, ekologicznymi i genetycznie zmodyfikowanymi. Koegzystencja zapewnia również konsumentom możliwość wyboru produktów dzięki oznakowaniu zgodnie z wymaganiami prawnymi dla znakowania. 
– Od momentu kiedy genetycznie zmodyfikowane (GM) rośliny stały się częścią rynkowego rolnictwa, ich małe niezamierzone domieszki będą znajdowane w plonach innych odmian zarówno konwencjonalnych, jak i ekologicznych. Podobnie małe niezamierzone domieszki innych odmian będą znajdowane w plonach odmian GM. Dlatego koegzystencja jest możliwa tylko jeśli zaakceptujemy fakt, że absolutna „czystość” plonu jest nie do osiągnięcia – powiedział dr Sowa.
Analizując obecną sytuację na rynku UE można zdaniem prelegenta oczekiwać, że w najbliższym czasie na terenie UE uprawiane będą tylko genetycznie zmodyfikowane odmiany niektórych gatunków roślin uprawnych (kukurydza, ziemniak i burak cukrowy). W przypadku kukurydzy odmiany GM zapylą tylko inne odmiany tego samego gatunku. Przekrzyżowanie będzie miało miejsce tylko do pewnego stopnia w przypadku, kiedy uprawy będą odpowiednio blisko. Badania naukowe wykazują, że największe przekrzyżowanie występuje na brzegu pola i szybko spada wraz z oddaleniem od źródła pyłku. 
Piętnaście krajów członkowskich opracowało zasady prawne dotyczące koegzystencji, w pozostałych trwają prace nad rozwiązaniem tego problemu.
– Opracowane przez kraje członkowskie zasady pokazują, że koegzystencja jest możliwa. Do tej pory nie odnotowano szkód gospodarczych wynikających z nieprzestrzegania zasad koegzystencji lub z nieodpowiedniego charakteru uregulowań prawnych. Ponadto nie obserwowano problemów o charakterze transgranicznym. Jednak bardzo ważnym elementem jest prowadzenie dalszych badań i monitorowanie zgodnie z wymaganiami prawa wspólnotowego – dodał dr Sowa.
Dorota Metera, przedstawicielka jednej z organizacji ekologicznych od lat protestująca przeciwko GMO jest przekonana, że taka koegzystencja nie jest możliwa. 
– Niestety zarówno rolnicy tradycyjni i ekologiczni w wielu krajach świata, ale także właściwe urzędy mogą stwierdzić w oparciu o udowodnione przypadki zanieczyszczeń żywności i produktów rolnych przez GMO, że ani rolnicy, ani konsumenci nie mają już wyboru, jeśli wprowadza się uprawę roślin genetycznie modyfikowanych – powiedziała Dorota Metera.
Ze szczególnie niebezpieczną sytuacją mamy, zdaniem Doroty Metery, w Polsce, ponieważ w naszym kraju dotychczas nie jest podany do publicznej wiadomości rejestr upraw genetycznie zmodyfikowanych, polscy rolnicy tradycyjni i ekologiczni pozbawieni są nawet informacji o lokalizacji upraw roślin genetycznie modyfikowanych, nie mówiąc o braku możliwości monitorowania zanieczyszczeń czy zapobiegania zanieczyszczeniom. 
– Nawet w krajach, które słyną z przestrzegania prawa, ani rolnicy, ani konsumenci nie mają pełnej pewności co do zachowania czystości odmianowej. Zanieczyszczenia stale się pojawiają, mimo wyznaczania stref buforowych – powiedziała Metera i dodała: – O wiele trudniejsze i bardziej kosztowne jest zapewnienie „współistnienia” produktów rolnych modyfikowanych genetycznie w łańcuchu produkcyjnym od zbioru produktów rolnych z pól, przez transport, magazynowanie i przetwarzanie. 
Również dr hab. Tomasz Sakowski z Instytutu Genetyki i Hodowli Zwierząt PAN w Jastrzębcu mówił o ekspansji GMO.
– Polska nie ma żadnych doświadczeń w monitorowaniu komercyjnych upraw roślin GMO, a tym bardziej z walką z rozprzestrzenianiem w środowisku modyfikacji genetycznych poprzez krzyżowania międzyodmianowe i międzygatunkowe. Rozprzestrzenianie roślin GMO w środowisku nie następuje jedynie poprzez wysianie ich na polu uprawnym. Nasiona gubią się w transporcie, są roznoszone przez ptaki i inne zwierzęta – powiedział Tomasz Sakowski.

Połowa ankietowanych przeciwko GMO

Dariusz Jacek Olszewski z Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej przedstawił wyniki badań na temat GMO. 
Z przeprowadzanych badań wynika, że blisko połowa respondentów (45%) sądzi, że powinien obowiązywać w naszym kraju zakaz uprawy roślin genetycznie modyfikowanych – nawet jeśli miałoby to oznaczać wejście w konflikt z Komisją Europejską. Przeciwnego zdania jest ponad jedna trzecia badanych (37%). 
Zdaniem połowy Polaków (49%) nawet jeśli wprowadzenie zakazu stosowania roślin genetycznie modyfikowanych skutkować miałoby wzrostem cen żywności, to zakaz taki powinien być wprowadzony. Nieco ponad jedna trzecia badanych (35%) jest przeciwna jego wprowadzaniu. 
Dwie trzecie respondentów (66%) twierdzi, że nie kupiłaby produktu spożywczego z żywności modyfikowanej genetycznie nawet jeśli jego cena byłaby znacząco niższa od porównywalnego produktu, niezawierającego żywności modyfikowanej genetycznie. Wyraźnie przeważają tu odpowiedzi zdecydowane: 39% deklaruje, że na pewno nie kupiłaby takiego produktu, zaś 27%, że raczej by go nie kupiła.

Życie bez GMO… 

– Życie bez GMO jest praktycznie niemożliwe. Kontakt z produktami otrzymanymi z organizmów genetycznie modyfikowanych mamy codziennie, nie zawsze zdając sobie z tego sprawę. Nie chodzi tu jedynie o nasiona soi czy kukurydzy GM. Codziennie spożywamy różne produkty wytworzone przy udziale mikroorganizmów GM. Przemysł spożywczy wykorzystuje enzymy, aminokwasy, kwasy organiczne, kultury starterowe i dodatki do żywności produkowane z udziałem GM. Sery produkowane z wykorzystaniem enzymów pochodzących z GM, wina produkowane przy użyciu pektynazy z GM nie muszą być znakowane – powiedziała prof. dr hab. Katarzyna Niemirowicz-Szczytt z Katedry Genetyki Hodowli i Biotechnologii Roślin Wydziału Ogrodnictwa i Architektury Krajobrazu Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.

*  *  *

To tylko kilka wybranych głosów w debacie o GMO, jaka odbyła się u prezydenta. Rok 2012 będzie rokiem tworzenia nowego prawa w tym zakresie. Stworzenie dobrego prawa będzie bardzo trudne, bo GMO budzi wyjątkowo dużo emocji. Sami naukowcy nie są zgodni w wielu kwestiach związanych z technikami GMO, ich bezpieczeństwem zdrowotnym, ekologicznym i gospodarczym. 

Aldona Zyśk

 
Wróć do poprzedniej strony

 

anim-675x250pop 

1 

 

FOKI